środa, 20 listopada 2013

Rozdział 5.

OPOWIADANIE ZAWIERA WULGARYZY!!!
*Oczami Vanessa*
- DAJESZ DAJESZ! - krzyczała młoda, kiedy ja kończyłam pić butelkę kamikadze. Teraz pora na nią. Mierzymy czas i ścigamy się, która najwięcej wypije. Minuta i 46 sekund. No nie jest tak źle! Jak wstałam od razu zakołowało mi się w głowie i upadłam na podłogę, robiąc przy tym wielki hałas.
- HAHAHA - wybuchłam śmiechem wraz z dziewczynami. 
Byłyśmy mocno zjarane ale także opite. Może opite nie tak bardzo, ponieważ wypiłyśmy tylko jakieś 2 butelki kamikadze, które nie ma tak wielu procent jak wódka, ale zjarane to na pewno! 
*puk puk* 
rozległ się dźwięk pukania do drzwi, jakoś wstałam, ledwo doszłam do drzwi, które po chwili otworzyłam. Stała tam mama. 
- E paczcie gargamel! - wykrzyczałam po czym dziewczyny zaczęły się śmiać do łez, ja również nie mogłam powstrzymać się od śmiechu, w końcu przede mną stał długo-nosy gargamel! 
- Co tu tak cuchnie?
- Rikki się zjebała HAHA! 
- Vanessa do cholery jasnej! 
- Daj mi spokój, idź ganiać smerfy a nie mnie HAHA
*zamknęłam drzwi i wywróciłam się na podłoge*
- Ej dziewczyny patrzcie! minionki po suficie latają! 
*Oczami Samanty*
Mama Van otworzyła mi drzwi wejściowe, oraz powiedziała gdzie mam się kierować do pokoju Vanessy. Jak stałam przed drzwiami, zapukałam i czekałam na chodź by "prosze", lecz Rikki otworzyła mi drzwi. Wpuściła mnie do środka. WOW! Fajny pokój! Duży, ale naprawdę dobrze urządzony. Myślałam, że będzie większy bałagan, ale najwidoczniej dba o porządek. Ale też jakby pomyśleć, nie ma jej w domu całymi dniami, to co się dziwić?
Łóżko piętrowe, które stało na końcu pokoju. Kolo niego stała wysoka szafka, na której były poustawiane różne filmy i książki a na samej górze jakieś pudełka oraz szklanki. Pod łóżkiem stało biurko, a tu gdzie ja byłam był taki mini salonik, który był na podeście. Strasznie podobało mi się to połączenie, sypialnia z salonem. Usiadłam na niewielkiej pufie, która leżała koło dość sporego szklanego stolika.
Vanessa poczęstowała mnie zimną pepsi, a za chwilę wyjęła z dużej komody, niewielką, foliową torebeczkę z zieloną zawartością. Już mogłam domyślać się co to jest.
*** 
Wzięłam jednego głębszego tak zwanego bucha. Po kilku już latały koło mnie różne stworki. HAHA nie mogłam przestać się śmiać, na dodatek Rikki wymyśliła, że zaczniemy się ścigać, kto najszybciej wypije butelkę kamikadze. HAHA wszystkie uznałyśmy, że to dobry pomysł, więc Van sięgnęła do swojej szafy, która była "wbudowana" w ścianę. Ona zawsze ma co trzeba? Z tego co widziałam to ma tam duży asortyment. Że jej mama tam nie zagląda? Nie. Przecież na pewno by nie pozwoliła by jej mama w pokoju grzebała i pewnie jak wychodzi, zamyka drzwi na klucz, bo zanim weszłam, Rikki musiała je przekręcić. Wyścig się zaczął. Niebiesko-włosa chyba już była wprawiona, bo miała najlepszy czas, ja byłam ostatnia, ale przegrałam, tylko o 20 sekund, to jak na pierwszy raz chyba dobrze. 

Śmiałyśmy się strasznie. Mnie tak już brzuch polał, że nie mogłam wytrzymać! Van miała rację, że po tym jest naprawdę dobra faza. Na dodatek poczęstowała nas jeszcze jakimiś tabletkami, to chyba accodin. One
połknęły 20 a mi dały 10. Ciekawe połączenie, najśmieszniejsze, że Vanessa na swoim stoliku miała numer na pogotowie, ponieważ mówi, że go nie pamięta, a najlepiej jest się ubezpieczyć HAHAHA! Śmiałyśmy się tak głośno, że aż ktoś zapukał do drzwi.
Od razu wszystkie, próbowałyśmy się uspokoić, chodź nie dało rady. 
Van ledwo wstała i je otworzyła, a tam zobaczyłam, wielkiego, grubego, pomarańczowego z czerwoną koszulką, KUBUSIA PUCHATKA!






 _______________________________
20 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ :)
Mam nadzieję, że sie podoba i tu musiało być HAHA więc nie
piszcie, że lepiej bez HAHA. 
Miłego! 

niedziela, 10 listopada 2013

Rozdział 4.

OPOWIADANIE ZAWIERA WULGARYZMY!

Obudziłam się dość wcześnie, bo po 10. Impreza=ból głowy. Stukało mi we łbie jakbym miała tam
jakieś młotki, które obijają sie o siebie! Co? To bezsensu!  Koło mnie jeszcze spał Zayn. Wstałam i od razu potknęłam się o butelki.
- Kurwa jaki syf! – wydarłam się tak głośno, że aż chłopak się obudził.
Tak strasznie mi się nie chciało tego sprzątać, ale niestety. Musiałam, naprawdę było tragicznie! Skąd tu się wzięło aż tyle alkoholu?!
Na dół zeszła Rikki.
- O ja pierdole!
Czyli nie tylko ja jestem zdziwiona „porządkiem” w tym domu. Wzięliśmy się za sprzątanie, 3 worki butelek, cholera! Jakby to matka zobaczyła to znów by mnie do ojca wysłała haha, tak tego gnoja, który woli swoją nową córeczke ode mnie oh tak. Moje cudowne życie. Jak już ogarnęliśmy trochę ten syf, wzięliśmy się za robienie jajecznicy aka nasze śniadanie. 
***
- To czekaj pójdę się umalować! – powiedziałam do Zayna
Poszłam najpierw z Rikki do mojego pokoju. Dałam jej moją czarną bluzkę i czarne rurki. Następnie
udałam sie do łazienki. Zdjęłam z wieszaka moje czarne rurki, czarną, dłuższą, na ramiączkach bluzkę i założyłam to wszystko na siebie. Przemyłam twarz. Wyglądałam tragicznie… Zmyłam pozostałości z wczorajszego makijażu i namalowałam od nowa kreski. Umyłam zęby, weszłam do pokoju, wzięłam torebkę i poczekałam chwilę na Rikki. Zeszłyśmy na dół, weszłam do kuchni, wyjęłam ze skarbonki mamy, w której zostawiła mi 500 zł tylko 100, schowałam je do portfela i oznajmiłam
- Jesteśmy gotowa.
Wyszliśmy, po czym zamknęłam drzwi na klucz. Ruszyliśmy do mieszkania Zayna. Jak byliśmy na miejscu poczekałam wraz z Rikki przed jego posesją. Poszedł się przebrać i troszeczkę ogarnąć.
Gdy w końcu wyszedł ruszyliśmy w stronę skłotu. Przez całą drogę rozkoszowałam się jego perfumami. Pachną obłędnie!  Na miejscu ku naszemu zdziwieniu była Samanta! Tak młoda!
- A Ty co tu robisz? Gdzie Liam?
- Nie wiem.
- Czemu tu siedzisz?
- Tak jakoś… Możemy pogadać?
- E? No okej.
- A możemy iść się przejść?
- Okej, Rikki idziesz z nami? 
- Ok.
Wyszłyśmy przed budynek. Kierunek – lasek.
- Nauczysz mnie być taka jak Ty?
- Czyli jaka?
- Wredna, chamska, nie obchodzi Cię zdanie innych, no wiesz!
- Nie naucze!
- Czemu?!
- Bo kurwa nie!
- Okej, spokojnie, a powiesz mi tylko dlaczego bierzesz narkotyki, palisz, pijesz i się tniesz? To chyba nie jest normalne.
- Ah każdy już chyba ma zna moją historię więc… Moja matka zostawiła mnie jak miałam 5 lat. Byłam
pod opieką babci, wyjechała z jakimś jebanym Niemcem. Tęskniłam za nią bardzo, ale jej nienawidziłam za to co mi zrobiła! Wróciła po 9 latach, uważając, że jest okej. Że jej wybaczę, ale nie. Nadal jej nienawidzę. Nie jest moją matką.  Palę od 14 roku życia, od kiedy trafiłam tu. Na skłot, a to wszystko z ciekawości.  Mowili, że ten lasek jest nawiedzony, więc z Rikki postanowiłyśmy tu przyjść. Jak szłyśmy, zobaczyłyśmy, że jest tu jakiś budynek, przed nim stał Zayn. Od razu nas przywitał i zaprosił, tak to się w zasadzie zaczęło. Raz spróbowałam anfy, to mój pierwszy narkotyk. Było cudownie! Naprawdę cudownie! Potem marihuana. Wtedy nic Cię nie interesuje. Po Maryśce interesują Cię tylko jakieś smerfy, jednorożce, bałwany, które Cię gonią, nic więcej. Śmiejesz się z byle czego. To jest cudowne, serio. Ale nie radze brać narkotyków, to gówno, ale jest fajnie. Potem brałam różne narkotyki, teraz jedynie uzależnienie od acodinu. Niby niewinny lek, a jednak. Tne się od 9 roku życia. Może to absurdalne ale tak. To wszystko przez moja matkę. Wiele razy chciała mnie brać do psychologa, ale po chuj mam iść i słuchać jakiegoś jebanego frajera który nic nie wie o życiu? No właśnie, po nic. Dlatego nie chce tam iść. Jestem wredna, hmm. Lubie. Boją się mnie i to jest fajne, nie jestem typem jakiejś cichej myszki, wole się wyszumieć.
- Naprawdę mi przykro…
- Nie użalaj się nade mną bo to wkurwiające.
- Przepraszam, możesz pokazać mi jeszcze raz swoją ręke? O matko! I to Cię nie boli?!
- Musi boleć, wtedy czujesz ulgę, c’nie? Tne się nie tylko po rękach, jeszcze udach. Mówią, że nikt nie pokocha dziewczyny z bliznami, a jednak. Zayn. Jest naprawdę cudowny, on i Rikki to moje jedyne wsparcie.
- Chciałabym mieć taka przyjaciółkę jak Ty i jaką Ty masz. Od kiedy się znacie?
- Od urodzenia. Tzn. ja jestem starsza o rok, ale tego nie odczuwam. Chodzimy razem do klasy, bo raz nie zdałam ona też. 
- Aa. Ogólnie chce być taka jak Ty.
- Nie warto, w zasadzie jestem nikim. Nie no może jestem więcej warta niż niektóre osoby, które na mój temat wiedzą więcej niż ja sama, ale jednak.
- Ale spójrz na siebie. Masz cudowną przyjaciółkę, chłopaka, jesteś śliczna, chuda…
- Wiem… Każdy mi to mówi, ale jednak. 
- Ojj weź nie pierdol - przerwała nam Rikki. - jesteś cudowna, zrozum to wreszcie, jesteś najlepszą przyjaciółką jaką można sobie wymarzyć. Jesteś schlana w trupa, jest noc, dzwonie do Ciebie a Ty potrafisz do mnie przyjść! Naprawdę Cię kocham! 
- Też Cię kocham! Ale dobra chodźcie wracamy bo mnie suszy haha.
Byłyśmy już w środku, chłopcy tankowali kamikadze. Skubnęłam im jedną butelkę i zaczęłam sobie pić jak zwykłe piwo z butelki. Młoda też się poczęstowała. Chce być taka jak ja, to śmieszne.  Wraz z Rikki zaczęłyśmy się z tego śmiać, potem sięgnęłyśmy do jej torebki w której był co? Acodin! Lecz tylko jedno opakowanie i to nie całe, czyli nie całe 30 tabletek. Postanowiłyśmy iść do apteki, która jest jakieś 20 minut stąd. Mloda poszla z nami. W połowie drogi skapnęłam się, że w ręku nadal trzymam butelkę z alkoholem, napiłam się łyka i wręczyłam przyjaciółce. Z kieszeni wyciągnęłam paczkę fajek, poczęstowałam każdego, nawet młodą i odpaliłam swojego. Łał pierwszy raz nie zachwycam się nim, dziwne. Jak byłyśmy na miejscu podeszłam do okienka.
- Poproszę 6 paczek acodinu. 
- Razem 56 zł.
- Proszę.
Wyszłam z apteki i ruszyłyśmy znów w stronę skłotu.

________________________________
Dziękuję za wszystkie komentarze, mam nadzieję, że ten
rozdział również wam się podoba! 
W 5 rozdziale, będzie, będzie się działo! :)
15 komentarzy następny rozdział!